Wierszyk 95
THE FALL
Ze swej szczeniackiej młodości
To on wyrósł już.
Szósty roczek biegnie .
Urodziny tuż , tuż .
To na jesieniach
Powinien się znać .
Każda jesień jesienią
Ze dwa miesiące
Co roku
Powinna trwać .
Ciemno ,bo ciemno.
Deszcze , no bo
Deszcze padają.
Mokro , bo mokro .
Wichury dachówki zrywają.
Grząsko , więc w trawie grzężniemy .
Glina ,więc się ślizgamy .
Liście ,więc w nich butwiejemy .
A że leje , to za kołnierzem
Pełno wody mamy .
Ale ,żeby aż tak demonstrować !
Cierpieć , być zdołowanym .
Smutnym , w nieszczęściu
I zmaltretowanym !
NASZ PIES całkowicie
W melancholii zatopiony .
W precelek zwinięty .
Na świat obrażony .
Zadek wypięty .
Bo do UNIVERSUM
Tyłem odwrócony.
Na uczuciach ogólnie
Troszeczkę się znam .
Chętnie się polożę.
Tyłem się odwrócę .
I świat w nosie mam .
Może nie na długo .
Ale popróbuję .
Memu sznaucerowi
Głęboko współczuję !
|