Wierszyk 69 Marcinek . sznaucer miniaturka
Październik .Niedziela.
Pora przedpołudniowa.
Mamy klopot ,
Bo tylna łapka sznaucera
Jest bardzo chora.
Wszystko tak dobrze było.
Nagle nieszczęście
Się wydarzyło.
Guzek wyniosły gwałtownie
Na łapie się zrobił
I strachu wielkiego
Nam wszystkim narobil.
Więc do lecznicy
Niemal na syrenie zapylamy.
Pokornie do długiej kolejki
Się ustawiamy .
Patrzymy , aż czarno.
Piesków, kotków ,królików
Czeka tu bez liku .
Właściciele rozdygotani ,
Przerażeni i spanikowani.
Tylko o chorobach rozmawiają.
Doświadczeniami się wymieniają.
Święto , a od samego rana ,
Ostry dyżur weterynaryjny
Spełnia swe zadania.
Doktor zmęczony i blady .
Na nogach niemal się słania ,
Zabiegi , opatrunki , zastrzyki ,
Badania ,szczepienia , porady.
Tyle małych nieszczęść
Do ratowania !
|