Wierszyk 18 .
BOJTUŚ - jamnik szorstkowłosy
Szubin , koło Bydgoszczy
To miasteczko
Kiedyś znałem.
I w tym miasteczku
Krótko , dawno ,
Parę lat mieszkałem.
Była tam PANI APTEKARZOWA,
I PAN APTEKARZ , był też.
A najważniejszą personą
W ich domu
Był Bojtuś , pies.
Jamnik szorstkowłosy
Rodem z Krakowa ,
Brązowawy ,
Z biegiem czasu
Oszroniony , osiwiały.
My Bojtusia pamiętamy,
I w tym wierszu wspominamy.
Fotogramy Bojtusiowe
W całej kamienicy byly
Niemal wszystkie ściany,
W złotych ramkach zdobiły.
Państwo aptekarzowie A.
Życie towarzyskie kochali.
Moi rodzice
Tam często bywali.
Ja też czasami
Uczestniczyłem.
Ale z Bojtusiem się
NIE zaprzyjażniłem.
Bo piesek jak hrabia,
Jak król,
Dystans utrzymywał.
I się nie pospolitował.
Z dzieciakami
Nigdy się nie kumplował.
Goście do stołu siadali.
Ceremoniał trwał.
Przy panu Anasiewiczu, z lewa
Bojtuś własne krzesło miał.
Krochmaloną serwetę
Na szyję mu zawiązywano.
Na osobny talerzyk na stole
Małe kąski mu podawano.
Pan aptekarz opiekę
Nad nim sprawował.
Jak przy królu
Pieskowi dworował.
Bojtuś na gości popatrywał,
Siedział , jakby się przysłuchiwał.
Miny tak poważne miał,
Jakby na treści rozmów się znał.
Aż znudzony, z lordowska miną
I z królewską powagą znak dawał
Że audiencja skończona.
Z godnością się wycofywał.
I z obcymi tego wieczoru
Już się nie zadawał .
A publika przy stole pozostawała.
I dalej rozmawiała.
BOJTUSIA dotąd
NIE ZAPOMNIAŁEM.
I z sentymentem
Tu o nim napisałem.
|