Wierszyk 26. ODRA - moja rzeka
Ogólnie rzec biorąc,
To rzeka mała.
Wcale nie twierdzę,
Że jest wspaniała.
Ani potężna,
Ani zadbana,
Jak na przykład
SEKWANA.
Bo tu nie chodzi
O jej piękności,
Tylko o moje
Do niej słabości
Jakoś tak mnie stabilizuje.
Psychicznie mnie pacyfikuje.
Gdy stanę obok niej,
Chwilę kontempluję,
Jak mnich buddyjski
Się prawie czuję.
A cały ,otaczający mnie świat
Nie ma prawie skaz, ani wad.
Otaczający mnie ludzie - są mili,
Sympatyczni i bardzo życzliwi.
Wystarczy, że postoję , popatrzę
Czuję sie rajsko ,lekko , inaczej.
Albo ,gdy przejdę mostami...
A nawet - przejadę tramwajami.
No tak , czuję to sam,
Ja do ODRY słabość mam.
Od żródeł, aż do Szczecina
Wąską wstęgą się ona przegina.
Na wiekszą, niż jest
Wcale nie pozuje.
Nigdy się nie przechwala,
Ani nie agrawuje.
Bywa z mieliznami,
Dużymi zakolami.
Czasem wyschnięta,
Czasem wezbrana .
A wiosną -
Szeroko rozlana.
Zimą - z białymi krami.
A latem - z kajakami.
Na świętego JANA
Tu wianki puszczają.
I fajerwerkami
Zabawy uświetniają .
Dawnymi czasy
Porty wzdłuż Odry bywały.
Barki kursowały.
Ale to nie przetrwało,
Tylko w naszej pamięci
Na zawsze się zapisało.
.
|