Wierszyk 30
próbny limeryk * chybiony chimeryk
Raz pewien kundelek
Na Poznańskiej ulicy
Przechodził bardzo dostojnie,
Nie wiedząc ,że się nie liczy.
Raz pani chudego Yorka
Na smyczy prowadziła.
I ze swoich sąsiadów
Prowokacyjnie sobie drwiła.
Te koty , co obok mieszkają
Na cudze posesje się wkradają.
Ale by im się dostało ,
Gdyby prawo zezwalało.
Małolaty, co się tu szwendają
Puszki i pety stosami zostawiają.
Nie zaglądamy im w głowy,
Bo byłby efekt niezdrowy.
Raz nam się uwidziało
Że ludzie się podglądają.
Byłoby bardziej im zdrowo
Robić wycieczkę przełajową.
A ci niepracujący, płci męskiej .
Co procenty w siebie wlewają
Zaopatrzenie swoje przynoszą,
A potem po sobie nie sprzątają.
A nasi bliżni się rozeźlili.
Samą telewizją już oni nie żyją.
Szczęśliwi gdy kogo skopią albo pobiją.
W swej nienawiści się zatracili .
|